Jak wrócić z pełnym koszykiem
Jak wrócić z pełnym koszykiem
(C) REPORTER
Zna go cała działkowa okolica. Gdy inni po kilku godzinach wędrówki przez las przynoszą kilka, kilkanaście grzybów, on wraca z koszykiem wypełnionym po brzegi, i to najszlachetniejszymi okazami.
Dziwne, i nie dziwne. Pan Piotr urodził się i do młodzieńczych lat mieszkał na najprawdziwszej, białostockiej wsi. 100 metrów od rodzinnej zagrody piętrzyła się ściana prastarego boru. Grzyby zbierał od zawsze.
- No nie, zacząłem, gdy miałem dwa lata - prostuje. - Zrywałem co prawda wszystko, muchomor, nie muchomor, ale potem w domu przechodziły surową weryfikację - wspomina.
Jednak całe dorosłe życie mieszkał i pracował w miastach, co nie przeszkadzało, że grzyby zbierał, gdy tylko była okazja.
Teraz, już na emeryturze, pan Piotr większość miesięcy w roku spędza na ulubionej działce w podwyszkowskich lasach. I co robi? Oczywiście zbiera grzyby. A żona Mirosława potem je smaży, dusi, suszy, marynuje. Tak ich dużo, że słoiczki marynowanych prawdziwków, gąsek lub opieńków w prezencie dla znajomych i rodziny to już tradycja.
Któż więc lepiej nadaje się na grzybowego doradcę? Poprosiliśmy pana Piotra, by podzielił się swymi tajemnymi sposobami wypełniania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta