Niezdrowa konkurencja
Niezdrowa konkurencja
TADEUSZ WOJCIECHOWSKI
W szkolnictwie wyższym mechanizm rynkowy się nie sprawdzi, nie spowoduje społecznie korzystnej alokacji popytu.
Ma rację prof. E. Ruśkowski ( "Jak mogło do tego dojść?" , "Rz" z 19 sierpnia), twierdząc, że uchwalona w lipcu nowelizacja ustawy o szkolnictwie wyższym i wyższych szkołach zawodowych narusza zasadę równości wobec prawa i przekreśla niektóre możliwości rozwoju uczelni niepaństwowych. Mając generalnie rację, nie do końca jednak wyjaśnia mechanizm powstawania nierówności - czyli gorszej pozycji szkół niepaństwowych niż państwowych - a także nie do końca odpowiada na zawarte w tytule publikacji pytanie.
Twórcy tekstu ustawy przyjęli założenie, że prawo do tworzenia placówek zamiejscowych (filii, wydziałów) mogą mieć tylko te uczelnie, które uzyskały prawo do nadawania stopnia naukowego doktora. W swojej naiwności stawiam proste pytanie: dlaczego? Gdybym był gorzej wychowany, mógłbym zapytać po staropolsku: co ma piernik do wiatraka? Filie te bowiem mają kształcić na poziomie w szkolnictwie wyższym podstawowym, czyli licencjata. Nie potrzeba...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta