Niby po polsku, ale jakoś dziwnie
Niby po polsku, ale jakoś dziwnie
LECH GARDOCKI
O języku prawa pisałem już kiedyś w aspekcie zrozumiałości, czy raczej niezrozumiałości, przepisów prawnych. Dzisiaj chciałbym poświęcić trochę uwagi tematowi nieco lżejszemu: specyficznemu prawniczemu żargonowi.
Gdy w latach sześćdziesiątych jako student odbywałem praktykę w jednym z sądów powiatowych na Mazurach i protokołowałem na rozprawie w sprawie o kradzież, w pewnym momencie poczułem, że nie rozumiem, co właściwie odpowiedział oskarżony na pytanie mojego sędziego-patrona o poprzednią karalność. Słysząc lakoniczną odpowiedź: "dwa pięć dziewięć, Wysoki Sądzie", spojrzałem nie rozumiejącym wzrokiem na sędziego, który dla moich potrzeb rozszyfrował: "Proszę zapisać, że oskarżony był karany za rozbój z artykułu 259 kodeksu karnego". Oskarżony, patrząc na mnie z pobłażliwą wyższością, dodał: "A teraz mnie niesłusznie oskarżają z jeden jeden". I sprawa potoczyła się dalej. W końcu oskarżony (chodziło o kradzież kartofli z pegeerowskiego kopca) został rzeczywiście uniewinniony, bo nie było...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta