Poseł a słowo pisane
Poseł a słowo pisane
ANDRZEJ ZOLL
W piątek, 13 grudnia, zostałem zaproszony do Radia "Kraków" z prośbą o wypowiedź na temat budżetu rzecznika praw obywatelskich i jego niezależności finansowej.
Ku mojemu zaskoczeniu pytanie prowadzącego ze mną rozmowę redaktora poprzedziło wyemitowanie wypowiedzi posła Janusza Lisaka. Przewodniczący Klubu Parlamentarnego Unii Pracy stwierdził: "Wydatki u rzecznika praw obywatelskich są dokonywane w sposób mało racjonalny. Ja okresowo, tak jak i wszyscy posłowie, otrzymuję coś takiego, co się nazywa ÇBiuletyn Rzecznika Praw ObywatelskichČ. Ja tego nie zamawiam, co więcej, ja tego nie czytam. Większość posłów tego w ogóle nie czyta, tylko od razu wkłada do niszczarki. Ale rzecznik, aby robić sobie reklamę odnośnie do tego, jak on to wiele robi, wysyła to do ludzi, którzy go o to nie proszą. Ten wydatek można spokojnie zlikwidować i już będzie pan rzecznik miał trochę więcej pieniędzy na inne cele".
Genialny pomysł.
Nawiasem mówiąc, pan poseł Lisak, wrzucając nadesłane egzemplarze przed przeczytaniem do niszczarki, nie może wiedzieć, że w tej publikacji informujemy posłów o sprawach, które wpłynęły do Biura RPO, i sposobie ich załatwiania, czyli dokładnie o tym, w których miejscach nasz system prawny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta