Na własne oczy
Na własne oczy
(C) MACIEJ KOSYCARZ / KFP
: Literackim stylem, a nawet sposobem bycia wyraźnie dystansuje się pan od współczesności. O "Hanemannie" i "Esther" mówiono nawet, że są to powieści demonstracyjnie odwracające się od dnia dzisiejszego, mimo że mówią o duchowych korzeniach naszej epoki. Tymczasem w "Złotym pelikanie", swojej najnowszej powieści, daje pan szeroką panoramę naszych czasów, opisuje dzisiejszy stan ducha, kultury, nawet konsumpcji, nie pomijając supermarketów. Był w panu głód współczesnej prozy?
STEFAN CHWIN: To prawda: punktem wyjścia były dla mnie całkiem współczesne zdarzenia rzeczywiste. W pewnym mieście na egzaminie wstępnym uniwersytecki wykładowca "oblewa" jedną ze zdających dziewcząt, potem dowiaduje się, że dziewczyna popełniła samobójstwo i ta wiadomość uruchamia w nim dość tajemniczy proces autodestrukcji. W "Złotym pelikanie" nie chciałem jednak dawać żadnego satyrycznego obrazu dzisiejszej Polski, dramaturgii życia politycznego czy też obyczaju, tak jak to robią czasami pisarze łudzący się, że "naszą epokę" da się opisać poprzez sceny z McDonald'sa. W "Złotym pelikanie" i w innych moich powieściach staram się zawsze celować w sprawy dużo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta