W poszukiwaniu prawdy
W poszukiwaniu prawdy
W nocy 27 grudnia 1999 r. Włodzimierz Bodnar wracał z rodzinnego Brzegu do brygady pancernej "Skorpion" w Opolu. Do jednostki nigdy nie dotarł. Zmasakrowanego chłopca znaleźli na torach przed Dąbrową Niemodlińską pracownicy kolei.
FOT. HENRYK WAWER
Od trzech lat rodzina Bodnarów domaga się od organów ścigania pełnego wyjaśnienia okoliczności, w których okaleczono ich syna. Dzięki prywatnemu śledztwu i uporowi poszkodowanych, pięciokrotnie umarzane już śledztwo prokuratury trwa nadal.
W nocy 27 grudnia 1999 r. Włodzimierz Bodnar wracał z rodzinnego Brzegu do brygady pancernej "Skorpion" w Opolu, gdzie od pięciu miesięcy odbywał zasadniczą służbę wojskową. Do jednostki nigdy nie dotarł. Zmasakrowanego chłopca znaleźli na torach przed Dąbrową Niemodlińską pracownicy kolei. Był przytomny. Prosił ich tylko, by nie powiadamiali matki.
Rannego z otwartymi złamaniami rąk i nóg natychmiast przewieziono do szpitala. Informację o wypadku odebrał ojciec Włodka. - Dostałem telefon z policji, że mój syn jest w stanie krytycznym. W szpitalu powiedziano mi, że straci obydwie nogi i prawdopodobnie ręce. Nikt nie robił specjalnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta