Cisza przed burzą?
Cisza przed burzą?
RYS. JANUSZ KAPUSTA
JANUSZ ROLICKI
Ostatnie wypowiedzi sekretarza generalnego SLD Marka Dyducha o Kościele, który "gdy lewica rządzi, ciągnie do siebie" i o niepokojach związanych z "próbami stłamszenia i sterroryzowania przez Kościół" wywołały medialną burzę.
Skłoniły wielu publicystów do rozważań na temat rzeczywistego stosunku millerowskiej lewicy do Kościoła i religii. Od lat bowiem SLD stara się uchodzić za partię przewidywalną, nieroszczeniową i światopoglądowo wyważoną. Tymczasem Dyduch już nie baron, a co najmniej książę Sojuszu, swą wypowiedzią na zjeździe wojewódzkim SLD w Bydgoszczy, chcąc nie chcąc, odbrązowił ten wyważony obraz.
Aby zrozumieć to, co dzieje się w SLD, trzeba zdecydowanie cofnąć się w czasie. Lewica marksistowska wyrosła z negacji wpływu religii i Kościoła na życie społeczne. Marksizm-leninizm w Polsce, po wojnie, uznany za ideologię państwową, zakładał budowę społeczeństwa bezwyznaniowego. Mimo że wszyscy szefowie PZPR wychowali się w środowisku katolickim, z religią prowadzili zdecydowaną wojnę. Gomułka na przykład w dzieciństwie i wczesnej młodości buty wzuwał na nogi tylko przed bramą kościelną. Gierek brał ślub kościelny i chrzcił swych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta