Mudang na parapetówce
Mudang na parapetówce
Drobnej postury szamanka nabija na widły ogromnego wypatroszonego wieprza
(c) KINGA DYGULSKA
KINGA DYGULSKA
Z SEULU
Pochód zmierza w stronę restauracji rybnej. Otworzono ją niedawno i zgodnie z koreańskim zwyczajem właściciele zaprosili mudang, szamankę, by wypędziła demony. Przygotowali ołtarz ofiarny z owocami, rybami, ryżowym ciastem, wódką i głową wieprza. Kim Kun Hwa odpędza złe duchy przy dźwiękach bębnów i piszczałek. Podskakuje na macie, tańczy, wykonuje obrzędowe pieśni. Wypija z restauratorami czarkę ryżowego wina i sowicie wynagrodzona odchodzi.
Spieszy się, bo musi również gdzie indziej spełnić swoją szamańską powinność. U wybrzeży Morza Żółtego prosi duchy o dobre połowy. Wielu z obecnych włącza się do obrzędów, popijając koreańskie wino makkoli, które pomaga im wpaść w trans. Są tu buddyści, protestanci, katolicy. - Dzięki szamanizmowi komunikujemy się z przodkami - mówi jedna z uczestniczek obrzędu, chrześcijanka.
Gdy Koreańczyk wpadnie w tarapaty, prosi o pomoc Buddę i duchy, którym oddaje cześć. Kult duchów dominuje w tutejszym życiu religijnym. 120 tys. szamanek i szamanów ma pełne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta