Moje spektakle są moim portretem
Moje spektakle są moim portretem
FOT. PIOTR KOWALCZYK
Twierdzi pan, że najchętniej zająłby się teatrem niezależnym, dlaczego więc pochłonęła pana tak komercyjna w swej istocie opera?
ACHIM FREYER: To ja pochłaniam operę, a nie odwrotnie. I staram się przez nią powiedzieć to wszystko, co odkrywam poprzez teatr i moje malarstwo.
Teatr nie służy więc przedstawianiu świata, lecz artysty?
Człowiek jest światem, a moje spektakle ukazują pewien portret Achima Freyera. Tak jest zresztą w przypadku wszystkich twórców, tylko większość z nich nie zdaje sobie z tego sprawy. Każdy daje widzom w swoim spektaklu to, co sam rozumie ze świata.
A czy opera jest podatnym tworzywem dla artysty?
Inaczej bym się nią nie zajmował.
I każdy utwór jest dla pana równie fascynujący?
Oczywiście, że nie. Jest muzyka, która mnie nie porusza. Nie zajmowałem się Czajkowskim, którego utwory są tak przepełnione emocjami, że mnie już nie potrzebują. Nie zrobiłbym żadnej z oper Luigiego Nono albo "Św. Franciszka z Asyżu" Messiaena, choć obok Monteverdiego czy Mozarta to dla mnie jeden z najwspanialszych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta