Kopnij albo rzuć
Kopnij albo rzuć
FOT. ANDRZEJ WIKTOR
Człowiek z mikrofonem krzyczy: "Dymy proszę!" i zawodnicy wbiegają na prezentację. W tym momencie psuje się nagłośnienie, na chwilę w całej hali gasną żarówki. Do rwanych dźwięków dobiegających z głośników trzeba będzie się przyzwyczaić, światło na szczęście znowu się pojawia i turniej finałowy pierwszych mistrzostw Polski w vale tudo - walkach, o których ostatnio zrobiło się głośno - może się rozpocząć.
Na środku hali zapaśniczej Legii na warszawskim Bemowie ustawiono ring. To zmiana reguł gry: gdy w kwietniu i październiku odbywały się eliminacje do turnieju finałowego, walki toczyły się w klatce o średnicy ok. 6 metrów. Człowiek z mikrofonem, czyli Mirosław Okniński, najważniejsza postać w polskim vale tudo, wie, co robi. Druciane ogrodzenie wzbudzało niezdrowe emocje. - Nam nie chodzi o to, by pokazać, że te walki są brutalne. To było dobre na początku, żeby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta