Nareszcie!
Nareszcie!
Sięgnąłem do mojego suwalskiego kajetu sprzed ćwierć wieku, w którym pisałem ni to pamiętnik, ni to rachunki. Wszystkiego tam po trochu, a najwięcej tematów, zasłyszanych powiedzeń, słówek wtedy mi nieznanych i opowieści. A że mowa suwalska różni się... O, właśnie! Choćby to: różni się. U nas, na Suwalszczyźnie, czasownik zwrotny mówiony jest łącznie i tak też pewnie jest pisany - różnisie. Akcent jest zatem prawidłowo na przedostatniej sylabie, czyli w tym przypadku na "ni". Mocny akcent. "Wczasowicze opalalisię". Mocno wybite "li". Te nasze akcenty miejscowe będę w tekście po uważaniu podkreślał. A teraz do sprawy. W skrótach przepiszę, bo dość to długaśne opowiadania mojego sąsiada z innej wsi. Dajmy mu imię Teodor. Żonka - o, to też nasze, suwalskie. Nie żona. Żonka. Żonka zatem wołała na niego, i do dziś woła, Teleś. "Teleś, ty tam gdzie nie leź, tylko sprawy załatwiaj i prosto na dom wracaj!" - tak zawsze mówi do swego chłopa. Słowa "mąż" u nas rzadko używasie. O mężu żonka mówi "mój". A zatem Teleś opowiedział mi kiedyś taką historię, jak to ryby wybierał z sieci na jeziorze. "... I tak coś plusło obok jakby. Ja się rozejrzał, ale nic. Widocznie przesłyszenie miał - tak ja pomyślał. A to nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta