Amory abstrakcjonisty
Chyba każdemu artyście zdarza się sprzeniewierzyć własnej sztuce. Przytrafiło się to także Bronisławowi Kierzkowskiemu, zmarłemu przed 11 laty zdeklarowanemu abstrakcjoniście. O istnieniu serii nazwanej "Amory" wiedziała tylko żona malarza; znacznie później zobaczyła je także jego córka. W Galerii Art NEW media te obrazy-erotyki zobaczy po raz pierwszy szersza widownia (od 17 do końca lutego). Wystawa odpowiednia zwłaszcza dla tych, którym marzy się przedłużenie walentynkowych klimatów. Zaloty, obłapki, macanki - oto temat tych prac. Ukontentowane też będą feministki, bo u Kierzkowskiego piękne nagie panie napastowane są przez męskie bestie o ciałach porosłych włosiem w dziwnych, ziemistych barwach. Malarz obnażył prawdziwą samczą naturę, twarze bohaterów zastępując zwierzęcymi pyskami o ostrych zębach lub ptasimi głowami z krogulczym dziobem. Dlaczego panienek nie oszpecił? Widać był dżentelmenem alboÉ estetą. M.M.