Lekarz powinien pomóc w umieraniu
Lekarz powinien pomóc w umieraniu
Kiedy przeprowadził pan pierwszą eutanazję?
Pierwszy raz dokonałem tego w 1969 roku i często nazywa się mnie ojcem chrzestnym eutanazji. Mówiłem wszystkim otwarcie, że to robię. Dzięki temu mogła się rozpocząć dyskusja na ten temat. Z naszych obserwacji - a także z raportu sporządzonego ostatnio przez Ministerstwo Zdrowia - wynika, że aż dwie trzecie pacjentów uznaje swoje cierpienie za całkowicie bezsensowne. Wiąże się z nim również utrata ludzkiej godności, co podkreśla ponad 80 proc. chorych. Dokłada się do tego także całkowite uzależnienie od pielęgniarek, lekarzy, rodziny. Ludzie mówią: nie chcę być całkowicie ubezwłasnowolniony, żyłem na własną rękę i tak chcę umrzeć. Co zadziwiające, o bólu wspomina tylko 29 proc. Nasi oponenci twierdzą, że ból jest najważniejszym czynnikiem skłaniającym pacjentów do eutanazji i gdyby był on dobrze leczony, nikt nie prosiłby o eutanazję. Ale to właśnie w leczeniu bólu osiągamy największy postęp. Ostatni raport wskazuje, że to nie ból, lecz poczucie bezsensu cierpienia i utrata godności są tym, co sprawia, że ludzie nie chcą dłużej żyć.
Wracając do pańskiego pierwszego przypadku - dlaczego zdecydował się pan na skrócenie pacjentowi życia?
Swoją...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta