Powie pan: Feluś. Nic więcej
Powie pan: Feluś. Nic więcej
Kupiłem samochód jako ostatni w środowisku, ale nacisk kolegów był zbyt mocny. "Jak to? Nie masz jeszcze samochodu?"
(c) MICHAŁ SADOWSKI
RZ: Pana słynne hondy w "Balladynie" doczekały się już różnorodnych interpretacji. Czy nie świadczą również o pana pozytywnym nastawieniu do motoryzacji?
ADAM HANUSZKIEWICZ: Pośrednio tak. Hondy na scenie wzięły się z koncepcji Goplany jako czarownicy. Miotła, której kiedyś dosiadała czarownica - symbol fallusa - przemieniła się w latach 70. w motocykl. Dlatego też hondy w tym przedstawieniu wynikały bardziej z funkcji niż z podziwu dla motoryzacji. Kiedyś w "Timesie" widziałem żart rysunkowy. W salonie samochodowym pan ze sporym brzuszkiem i za dużych okularach kupuje porsche. Z tyłu jest dziesięć latarni, z przodu piętnaście, a sprzedawca mówi: "A jak panu te kompleksy seksualne przejdą, to go wymienimy na normalny samochód".
Jakimi autami jeżdżą artyści bez rzeczonych kompleksów?
(śmiech) Kupiłem samochód jako ostatni w środowisku, ale nacisk kolegów był zbyt mocny. "Jak to? Nie masz jeszcze samochodu?" Był to czarny wartburg o tej starej, pięknej linii. W San Remo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta