Uniki i ciosy Jana Kulczyka
Uniki i ciosy Jana Kulczyka
Czy Jan Kulczyk od początku nie zamierzał się stawić przed komisją śledczą? Wiele faktów świadczy, że tak właśnie było. Czy wzięty w krzyżowy ogień pytań mógłby stać się niebezpieczny dla kilku bardzo ważnych ludzi w państwie i to oni zasugerowali mu, by nie wracał? Taką hipotezę stawiają niektórzy nasi rozmówcy.
Zamiast przed komisją śledczą Kulczyk wylądował w Londynie. Tłumaczenie, iż nie przyleciał, bo poczuł się źle w drodze z Ameryki, jest mało przekonujące. W Londynie miał tylko zmienić samolot, a tymczasem nagle znalazł czas i siły, by - zamiast leżeć w szpitalu albo lecieć do Warszawy - ponad dwie godziny spędzić w londyńskiej redakcji "Financial Times" (udzielił tej gazecie wywiadu). Nie zabrakło mu siły również do spisania długiego oświadczenia (nosi poniedziałkową datę), które wczoraj przed komisją śledczą odczytał jego pełnomocnik Jan Widacki. Wygląda zresztą na to, że oświadczenie było przygotowane wcześniej. Jeśli Kulczyk chciał zeznawać wczoraj przed komisją, to dlaczego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)