Szpitalna wojna na faksy i wózki
SZPITALNA WOJNA NA FAKSY I WÓZKI
Koniec roku to czas, kiedy zespoły karetek często wożą chorych od szpitala do szpitala
FOT. ANDRZEJ WIKTOR
Brakuje pieniędzy, kończą się limity i chorzy nie są mile widziani w szpitalach. Pod koniec roku dyrektorzy i ordynatorzy prześcigają się w pomysłach, by tylko nie przyjąć pacjentów. Jak to robią?
Ponad dwie godziny karetka z 80-letnią mieszkanką Wilanowa jeździła po stolicy na sygnale. Staruszkę z zatorem w nodze odesłano ze szpitali na Czerniakowskiej oraz na Wołoskiej. W końcu zgodził się ją przyjąć Szpital Bielański.
Zgodnie z prawem szpital nie może odmówić przyjęcia chorego przywiezionego przez pogotowie. W praktyce jest inaczej. Pod koniec roku takie sytuacje zdarzają się często - kończą się pieniądze, a przyjęcie większej liczby pacjentów niż przewiduje umowa z Narodowym Funduszem Zdrowia oznacza stratę. A nikt nie chce powiększać swoich długów. Sposób na to jest jeden: trzeba leczyć...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta