Czytałem mu bajki
Na wolontariat namówiła mnie koleżanka. Wrzesień miałem wolny, pomyślałem, że warto spróbować. Chłopcem nie interesowali się rodzice, nie mógł też trafić do domu dziecka, gdyż wymagał żywienia pozajelitowego. Szpital zapewniał mu opiekę, ale chłopiec potrzebował ojcowskiej ręki. Spędzałem z nim pięć, sześć godzin dziennie. Czytałem bajki, bawiłem się z nim, wychodziłem na spacery.
Praca z tym dwuletnim chłopcem była dla mnie cennym doświadczeniem zawodowym i osobistym. Miałem kontakt z pielęgniarkami i lekarzami, mogłem zobaczyć jak funkcjonuje Centrum Zdrowia Dziecka i poznać bliżej jedną z dziedzin medycyny. Jeszcze do grudnia, w czasie trwania roku akademickiego, odwiedzałem go raz w tygodniu. Teraz niestety nie mam na to czasu, ale kiedy będę mieć mniej zajęć na kolejnych latach studiów, chętnie znów zostanę wolontariuszem w szpitalu.
E.J.