Nie szukam konfliktów
Tomasz Frankowski: Zawsze byłem najmniejszy w grupie i swoje z tego powodu odcierpiałem, ale nie jestem pamiętliwy. Jeśli do kogoś mam pretensje, to do dwóch trenerów reprezentacji Janusza Wójcika i Jerzego Engela. Nie widzieli dla mnie miejsca, choć królem strzelców ligi byłem już w 1999 i 2001 roku. Wójcik i Engel niby dawali mi szansę, ja ją moim zdaniem wykorzystywałem, ale jak widać trenerzy nie podzielali tej opinii. Wtedy nie mogłem liczyć na pomoc prasy, nie było nikogo, kto by się za mną wstawił. Szkoda. Ucierpiała na tym reprezentacja, bo mógłbym jej pomagać już od kilku lat. Gdy analizuję swoją formę w ostatnich sześciu, siedmiu sezonach, nie widzę wielkich wahań. Tylko jakoś tak się utarło, że Frankowski wyżej piłki ligowej nie podskoczy.
Arsene'owi Wengerowi pana nikła postura nie przeszkadzała.On we mnie wierzył. Grałem u Wengera przez dwa miesiące w japońskim klubie Nagoya Grampus Eight i dostawałem szansę niemal we wszystkich meczach. Francuz był już wtedy znany. Do Japonii przyjechał po zwycięstwie z AS Monaco w finale Pucharu Zdobywców...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta