W stołówce
Kolejny już raz - chyba to będzie nowa świecka tradycja - wracam do "Rejsu" Marka Piwowskiego, ale mam powody. Było tak: ten film po kolaudacji nie poszedł na półki prawdopodobnie tylko dlatego, żeby imperialistyczne ośrodki wrogiej propagandy z Monachium nie miały ułatwionej pracy, gdy jadowitą śliną opluwały PZPR i realny socjalizm. PZPR - a był to rok 1969 i wiosna 1970 - otóż PZPR miała wtedy na rękach tylko krew Poznania z Czerwca '56. Ale to szło jeszcze na konto Stalina, czyli nie było o czym mówić. PZPR zatem chciała być dobra, łagodna i wyrozumiała. I film puściła do wyświetlania, ale... Ale! Zawsze jest jakieś "ale", jak wiadomo. "Ale" jest nieśmiertelne. Ja przypominam przy okazji, że po Sądzie Ostatecznym z grupy polskich duszyczek skazanych na wieczne potępienie da się słyszeć spokojny głos mecenasa: - Tak, Stwórco, ale..
Wracam do "Rejsu". Film puszczono do wyświetlania tylko w Dyskusyjnych Klubach Filmowych, a dodatkowo ukarano reżysera, ograniczając liczbę kopii do dwóch. W ten sposób nikt praktycznie filmu nie oglądał. I tu skłamałem....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta