![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
Zapaść kardiochirurgii
Wielu chorych, których medycyna potrafi uratować, idzie do ziemi
Zapaść kardiochirurgii
Polacy zdążyli się już przyzwyczaić do widoku chorego na serce, który umiera na ulicy, na oczach tłumu. Nikt nie potrafił mu pomóc. Karetka pogotowia przyjechała zbyt późno, zabiegi reanimacyjne nic już dały. Tak giną ludzie, którzy mają zaledwie 60, 50, a nawet 40 lat! Czy to normalne, pytają zrozpaczeni bliscy chorego? W wielu krajach jakoś lepiej udaje się nieść pomoc ludziom, którym śmierć zagląda w oczy. W Polsce chorzy na serce umierają nawet w szpitalu, na ostrym dyżurze! To chyba już nie jest normalne.
Nic dziwnego, że rozgoryczeni kardiochirurdzy postanowili "powiedzieć narodowi prawdę". Zwołali konferencję prasową, by oświadczyć, że nie mogą leczyć wszystkich pacjentów, których życie jest bezpośrednio zagrożone. Bo nie mają czym, nie mają za co, mają za to związane ręce, a nierzadko muszą dokonywać dramatycznego wyboru: kogo ratować? Wielu chorych nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Nie wiedzą, że wyrok na nich nie zapada w niebie, ale tam, gdzie są rozdzielane pieniądze: na klinikę, szpital, całą służbę zdrowia. A także tam, co tu ukrywać, gdzie jest bałagan i zła organizacja opieki zdrowotnej.
Bezradne serca
W takiej sytuacji na nic zdają się najnowsze metody terapii, jakie dostępne są w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta
