Kultura, głupcze!
Był, zdaje się, rok 1992, kiedy dla "Gazety Wyborczej" napisałem artykuł "Wola kultury", w którym pytałem o miejsce kultury w mediach suwerennej Rzeczypospolitej. Sądziłem - i dalej tak sądzę - że nie było to pytanie pięknoducha. Gospodarka i kultura są jak ying i yang życia społeczeństwa. Odpowiadają na pytania: za co i po co żyć, i trudno rozważać kwestię, któremu należy się pierwszeństwo, tak bardzo przepływają one w siebie i umożliwiają się wzajemnie. Pomysł na sens życia, który owocuje formą istnienia niesamodzielną ekonomicznie, jest trudny do obrony. Pomysłu na dobrobyt, który owocuje bezsensowną formą istnienia, bronić jeszcze trudniej.
Naprawdę i na nibyRzecz jasna, w żadnym społeczeństwie zwerbalizowane pytanie "po co człowiek żyje?" nie zajmuje wszystkich obywateli. Podobnie zresztą nie wszyscy zajmują się produkcją czy handlem. Społeczeństwa funkcjonują na zasadzie wymiany oraz rozpowszechniania dóbr i idei. Słusznie w tradycji lewicowej podnosi się, że idee te bywały tanie; jak to szydził ze starożytności Tadeusz Borowski: "Myśmy byli brudni i umierali naprawdę. Oni byli estetyczni i dyskutowali na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
