Odepchnąć się patykiem od brzegu
Kilka lat temu pojechaliśmy z moją dziewczyną Kaśką na rowerach nad Wisłę. Zauważyłem, że spod wody wystaje dziób łodzi. Nie chciała wyjść na ląd, co jakiś czas się pojawiała i znowu znikała. To było moje odkrycie: Wisła się rusza. Codziennie się zmienia.
Biegiem nad WisłęPierwsze spotkanie z rzeką: Praski brzeg, przy zoo.
-Wspomnienie: Wisła, korzenie wielkich drzew i zapach świeżej kajzerki posmarowanej margaryną. Gdy mama pracowała w szkole, zajmował się mną dziadek. Mieszkał na Pradze i zabierał mnie nad rzekę. Miałem wtedy trzy lata.
Drugie spotkanie: Kanał Czerniakowski.
- Miałem siedem lat. Mieszkałem na Mokotowie. Ze skarpy widać było Wisłę. Pewnego dnia ruszyliśmy tam - czterech przedszkolaków. Pamiętam ulicę Dolną, jak kanion spływającą w dół. Pamiętam Kopiec Czerniakowski, jak wielką górę. Wchodzimy na szczyt i widzimy rzekę. Zaczynamy biec. Potykamy się, przewracamy, ale biegniemy. Chaszcze, gąszcz mirabelek, zaplecze jakiejś budowy. Płytka, piaszczysta zatoka i trzy małe, zardzewiałe barki.
Potem były wyprawy do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta