Z głębokim ukłonem
Przepraszam, wielmożny panie, przyszedł pan Nusbaum. Chciałby z wielmożnym panem rozmawiać. - Arturowa, żona Gábora Artúra, tak nazywała się peszteńska gospodyni dziadka. Dziadek był zameldowany w Budapeszcie, dlatego został zesłany razem z nami. Babka pozostała w Majk.
- Ja właściwie pochodzę z rodu Görgeyów - wyszeptała Artúrowa do dziadka, nie wiedząc o tym, że do dziadka w ogóle nie wolno było szeptać, nikt na świecie nie mógłby sobie pozwolić na to, by mieć śmiałość czy możność szeptać do dziadka. Dziadek cofnął się zdumiony.
- Z rodu Görgeyów. Bardzo proszę, jak pani uważa. - Ale Artúrowa go uwielbiała, śledziła wszelkie jego życzenia (jajko na miękko itp.). Tamtego dnia, dnia wysiedlenia, co chwila wybuchała płaczem.
- Kto to ten Nusbaum?
- Sklepikarz z ulicy Lövőház. Wielmożny pan go nie zna?
- Nie znam.
- Koniecznie chce z wielmożnym panem rozmawiać. Czy mam go wprowadzić?
- A nie można by kiedy indziej? Powiedzmy w przyszły czwartek o piątej po południu na herbacie w Hort, u tego kułaka, do którego przenoszę swoją...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta