Narodowe szczęście brutto
Przygoda rozpoczęła się już w Bangkoku. W kolejce do odprawy bagażowej staliśmy w towarzystwie obładowanych tanim sprzętem elektronicznym hinduskich handlarzy powracających do Kalkuty oraz z kilkoma Bhutańczykami w charakterystycznych narodowych kraciastych szatach‚ zwanych gho‚ niemal na styk sięgających do długich zabawnych podkolanówek‚ tak że odsłonięte pozostawały jedynie kolana. Dyskretnie przyglądaliśmy się ich wysokim kościom policzkowym‚ lśniącym czarnym włosom i dumnej postawie. Dzięki temu zdołaliśmy jakoś zapomnieć o strachu w samolocie Druk Airlines, który przeniósł nas do ostatniego buddyjskiego królestwa na Ziemi - Kraju Grzmiącego Smoka. Mało który lot w życiu zrobił na mnie takie wrażenie. Pilot, wznosząc i zniżając samolot, brawurowo lawirował między szczytami, by z iście ułańską fantazją siąść w końcu na lotnisku w Paro.
I tak znaleźliśmy się w tajemniczym, zamkniętym świecie. Wcześniejsza lektura nie jest w stanie w pełni przygotować na to spotkanie. Bhutan to kraina niepodobna do żadnej innej. Od XVII wieku zachowuje niezależność i własną kulturęw...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta