Każdy może być kloszardem lub artystą
Dlaczego Althamerowi wolno więcej niż innym prowokatorom sztuki?
Kiedy został zaproszony do berlińskiej galerii Neugeerriemeschneider, obrócił ją w ruinę. Widz miał wrażenie, że przez wnętrze przeszło tornado (choć była to scenografia), ale nikt się nie oburzył. Ze zrozumieniem przyjęto wyjaśnienie, że to manifest sprzeciwu artysty wobec izolowania sztuki od życia i pogoni za komercją.
Paradoksalnie więcej nieufności budziły pierwsze rzeźby Althamera z nietrwałych materiałów - autoportrety i portrety bliskich - przypominające rytualne fetysze, niż jego efemeryczne działania na granicy sztuki i życia. Eksperymenty na sobie samym i innych, gdy uznał, że żywe rzeźby bardziej go interesują od tradycyjnych, przyjęto znacznie spokojniej.
Kiedy zamykał się w plastikowym worku z lodowatą wodą, owinięty w gazety godzinami kontemplował w zaśnieżonym polu, ubrany w skafander kosmonauty ruszał na samotny spacer przez miasto, zapraszał do galerii bezdomnych, krytycy sztuki nie wzruszali ramionami, tylko pisali, że te ekstremalne doświadczenia pozwalają Althamerowi spojrzeć w głąb siebie, zbadać i poszerzyć granice własnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta