Obudzony po 19 latach
Po tym wypadku w jego mózgu uformował się duży guz średnicy co najmniej pięciu centymetrów, który objął również tzw. pień mózgu. Jan Grzebski czuł się coraz gorzej, ale jeszcze przez kilka tygodni po wypadku chodził do pracy. Pewnego dnia zaniemówił, potem przestał się poruszać, jednak w pełni zdawał sobie sprawę, że zapada w śpiączkę. Lekarze dawali mu miesiąc życia, najwyżej dwa, ale absolutnie nie dawali choremu szans na przebudzenie. Przez cały czas choroby pozostawał pod opieką żony. Na szczęście natura okazała się nieprzewidywalna.
k. k.