Zniewalający urok zabójców
"Chciałabym, aby mój mąż był taki, jak Hannibal Lecter". Tak odpowiedziała większość ankietowanych w 1998 roku zamężnych kobiet, które miały wskazać ideał życiowego partnera wśród postaci z popkulturowego świata. Niby nic dziwnego, bo przecież sama Jodie Foster nie mogła oprzeć się - w filmie "Milczenie owiec" (1991) - hipnotycznemu urokowi granego przez Anthony'ego Hopkinsa psychiatry uwielbiającego wykwintnie przyrządzone ludzkie mięso z własnego uboju.
Odpowiedź, jakiej udzieliła większość kobiet, nie była przejawem chwilowej utraty zdrowego rozsądku. W postaci seryjnego mordercy, takiego jaki spreparowany został przez Hollywood, spotykają się elementy kluczowe dla sukcesu współczesnej rozrywki: ubóstwiana przez masową widownię serialowa powtarzalność, fascynacja przemocą i obsesja na punkcie celebrities.
Te elementy jeszcze na długo przed pojawieniem się na ekranach Lectera trafnie zidentyfikowała Amy Taubin w rozprawie o horrorach z lat 70. i 80.: "Filmy o seryjnych mordercach traktują samą seryjność już nie tylko jako temat czy strukturę, definiujące charakter filmu, ale także eksploatują ją jako środek do lansowania ekranowych seryjnych morderców jako celebrities. Dzięki temu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta