Lubię smutek, w którym rodzi się muzyka
-Nie lubię wychodzić z domu -tłumaczył mi w czasie jednej z rozmów. - To "choroba", której nabawiłem się w Czerwonych Gitarach. Tyle lat żyłem w podróży, w hotelach. Mam w domu studio. Tam się bawię, a czas płynie tak szybko, że jestem przerażony, iż tak niewiele zrobiłem.
Był jeszcze uczniem szkoły muzycznej, gdy zainteresował się big-beatem.
- Bigbeatowcy grali to, co sami napisali. Czułem, że wirtuozem skrzypiec nie będę, ale komponować potrafię. Moja mama była Ukrainką. Myślę, że moim dziedzictwem wschodu jest melodyjność. Głównie z radia nasłuchałem się Chopina, w ogóle polskiej muzyki, która była wtedy najważniejsza. Piosenki Czerwonych Gitar miały być rozpoznawalne, bo polskie.
Reklamowali się, że są najgłośniejsi w Polsce, ale kilka lat temu powiedział mi, że grali nie za głośno, by słuchacze rozumieli teksty.
- Inne grupy piły gorzałkę, zdarzała się dewastacja hotelu, my nigdy się nie upiliśmy. Jak ktoś się nierówno ukłonił, dostawał kopa.
Kontakt z fankami kończył się na autografie. Był tak wstydliwy wobec dziewcząt, że podejrzewano go o homoseksualizm.
-A ja wierzyłem, że spotkam idealną miłość. Romantyczny byłem aż do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta