Kto się bije, ten korzysta
Marek Migalski | Od dwóch lat nieustannie PO i PiS fundują nam potężny konflikt polityczny. Skutkuje to… absolutną dominacją obu partii. Dzięki brutalnej walce między Kaczyńskimi a Tuskiem Polacy właśnie w tych politykach widzą swoich reprezentantów – twierdzi politolog z Uniwersytetu Śląskiego
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, chciałoby się powiedzieć, bo tak brzmi staropolskie przysłowie. I jest to prawda w odniesieniu do wszystkich, być może, sfer życia poza jedną – polityką. Tutaj obowiązują inne reguły: doceniane są jedynie te partie, które uczestniczą we wszelkich sporach, i same te spory inicjują, które są postrzegane jako skore do bitki i nieunikające wejścia w konflikt.
Odwaga w cenie
Natomiast ugrupowania stojące na uboczu głównych pól bitewnych, stroniące od słownych i programowych przepychanek, są niedostrzegane przez wyborców, nieszanowane, nieobdarzane poparciem społecznym.
Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, związane to jest z wizerunkiem partii – jeśli unika ona ostrych sporów, to zaczyna być postrzegana przez elektorat jako strachliwa, nieskuteczna, niepotrzebna. Nie wchodząc w główny nurt konfliktów, formacja taka przekazuje swoim potencjalnym wyborcom komunikat, że jest z drugiej ligi, że boi się starcia z innymi ugrupowaniami, że nie jest pewna, czy w tej bijatyce dałaby sobie radę. Tym samym skazuje się na los podmiotu mało wiarygodnego, bo czyż można oddać los kraju –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta