Nie takie straszne skutki ewentualnego otwarcia niemieckiego rynku pracy
Nie takie straszne skutki ewentualnego otwarcia niemieckiego rynku pracy
Coraz głośniej mówi się o wcześniejszym otwarciu niemieckiego rynku pracy dla obywateli nowych państw członkowskich UE. Właśnie m.in. w tej sprawie debatuje niemiecki rząd.
Niemcy mogą otworzyć swój rynek pracy w 2009 r. lub nawet wcześniej. W 2011 roku, bez względu na sytuację, będą musieli.
W Niemczech linia podziału w tej debacie nie jest precyzyjna, ale z pewnym uproszczeniem można powiedzieć, że bardziej przychylni otwarciu są koalicjanci z SPD i opozycyjna FDP oraz firmy zrzeszone w Niemieckim Zrzeszeniu PrzemysłowoHandlowym (DIHK) czy Federalne Zrzeszenie Niemieckiego Przemysłu (BDI). Mniej przychylni są przedstawiciele koalicyjnej CDU, związkowcy oraz rzemieślnicy. Przy tej okazji odgrzano "stary kotlet": powiązanie liberalizacji z płacą minimalną oraz ochroną przed tzw. dumpingiem płacowym. Temat ten wywołuje w Niemczech nadal sporo emocji.
Głosy za otwarciem dostępu do niemieckiego rynku pracy pojawiły się w momencie znacznego ożywienia tamtejszej gospodarki. Liczba pracujących wzrosła w stosunku do roku poprzedniego o prawie 600 tys., a stopa bezrobocia spadła z 11,2 proc. (2005) do 8,7 proc. (prognoza na ten rok).
Cechą charakterystyczną niemieckiego rynku pracy ostatnich lat jest nie tylko stosunkowo wysoka stopa bezrobocia, ale też względnie słabe dostosowanie podaży do popytu na pracę. Zjawisko to mierzy się tzw. stopą wakatów, czyli odsetkiem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta