To futbol, do diabła
Bayern wygrał 2:1 z Manchesterem, strzelając gola w ostatniej akcji
Ten mecz najlepiej opowiedzieć sekundami. Minęły 64 od pierwszego gwizdka sędziego, gdy Wayne Rooney uciszył stadion w Monachium. Pozostawały dwie do ostatniego gwizdka, gdy Ivica Olić strzelił gola dla Bayernu, a że wcześniej Franck Ribery wyrównał, stadion w Monachium eksplodował z radości.
To był tylko pierwszy mecz ćwierćfinałowy, ale od porównań z finałem sprzed 11 lat, gdy Manchester wygrał 2:1 po dwóch golach strzelonych w ostatnich minutach, nie da się uciec. Olić wiedział, że przeszedł do historii, że chociaż Bayern przez te 11 lat nie przegrał żadnego z sześciu spotkań z Manchesterem, to i tak zapamiętany zostanie głównie wczorajszy mecz z Monachium.
Chorwacki napastnik z radości zdjął koszulkę. Gdy sędzia pokazywał mu żółtą kartkę, wyciągnął rękę i podziękował arbitrowi. W tym momencie Olić myślami widział się już na pierwszych stronach środowych wydań niemieckich gazet i zastanawiał się, jak po niemiecku jest „football, bloody hell”. Tak opisywał zwycięski mecz finałowy przed laty Alex Ferguson, teraz mógł tak samo zakląć pod nosem....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta