Krwawa bitwa u wybrzeży Izraela
Izraelscy komandosi chcieli zatrzymać konwój z pomocą dla Strefy Gazy. Zginęło co najmniej 9 osób
Do dramatycznych wydarzeń doszło o godzinie 4 rano na wodach międzynarodowych, 60 kilometrów od wybrzeży Izraela. Na pokłady statków wchodzących w skład tak zwanej Flotylli Wolności – która miała dostarczyć pomoc humanitarną dla Palestyńczyków w Strefie Gazy – wdarli się izraelscy komandosi. Abordaż został przeprowadzony ze śmigłowców i łodzi.
Na temat tego, co działo się potem, istnieją dwie odmienne wersje. – Natychmiast po tym, jak żołnierze znaleźli się na pokładach, próbowano ich zlinczować. Rzucił się na nich tłum uzbrojony w pręty, noże, siekiery i kije – powiedziała „Rz” rzeczniczka izraelskiej armii podpułkownik Awigal Leibowicz.
Według Izraelczyków dowódca komandosów otrzymał silny cios w głowę i znalazł się na deskach pokładu, gdzie zaczęto go kopać. Wtedy żołnierze zaczęli strzelać. – W ich stronę również wystrzelono pełne magazynki z dwóch pistoletów. Przejęliśmy tę broń i niedługo pokażemy ją światu. To była regularna bitwa. Żołnierze zostali zaatakowani. Ich życie było zagrożone. Musieli się bronić – dodała Leibowicz. Armia twierdzi, że w walkach zginęło dziewięć osób.
Zupełnie inaczej wydarzenia przedstawiają propalestyńscy aktywiści. Ich wersja (ze statkami nie ma kontaktu) pojawiła się na stronie organizatora rejsu – Ruchu na rzecz Wolnej Gazy (RWG). „Pod osłoną nocy izraelscy komandosi zeskoczyli ze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta