Powódź na własne życzenie
Wiele przeciwpowodziowych inwestycji nie powstało, bo blokowali je ekolodzy, mieszkańcy albo urzędnicy
Górny Śląsk. Dzielnicę Zabrza – Makoszowy i Przyszowice koło Gliwic, w sumie kilkadziesiąt domów – zalała rzeka Kłodnica. Powódź ominęłaby te tereny, gdyby nie wieloletni konflikt między mieszkańcami wsi a kopalnią Sośnica-Makoszowy.
13 lat czeka na rozpoczęcie budowa zbiornika w Raciborzu
Przez eksploatację węgla zapadł się wał przeciwpowodziowy i sąsiadujący z nim spory obszar. Ale kopalnia od trzech lat nie może naprawić szkód, bo mieszkańcy jednej z ulic nie chcą sprzedać kopalni gruntów pod inwestycję. Kopalnia daje 9 zł za 1 m, właściciele chcą 150 zł. Inwestycja miała być skończona pod koniec ubiegłego roku, a jeszcze się nie zaczęła.
– Po tej powodzi ludzie się wściekli i złożyli doniesienie do prokuratury w sprawie blokowania inwestycji przez sąsiadów. Wszyscy ponieśli straty przez czyjąś głupotę – opowiada pracownik gminy.
Wały w Trybunale
Podobna sprawa, dotycząca wrocławskiego Kozanowa, zabrnęła aż do Trybunału Konstytucyjnego. Na osiedlu będącym symbolem powodzi stulecia, zalanym do trzeciego piętra, wał miał stanąć zaraz po 1997 r. Budowie sprzeciwili się działkowcy. Miasto procesowało się z nimi siedem lat. Dopiero w grudniu 2008 r. TK przyznał rację władzom miasta: mogą odebrać ogródki na cel publiczny bez zgody działkowców. Ci próbowali jeszcze zablokować procedurę podziału gruntu,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta