Stallone kpi z siebie
W „Niezniszczalnych” zaprosił na plan największe gwiazdy kina akcji. Wyszła z tego pastiszowa zabawa
Sylvester Stallone, choć udało mu się w karierze stworzyć kultowe postaci komandosa Rambo i boksera Rocky’ego, najczęściej kręci złe filmy, w których kiepsko gra. W roku 2000 otrzymał nawet Złotą Malinę dla najgorszego aktora stulecia za „99,5 procent” tego, co zrobił.
Jednak z „Niezniszczalnych” może być dumny. To jego najlepszy film od kilkunastu lat. Akademia Filmowa powinna przyznać mu specjalnego Oscara. Oczywiście nie za reżyserię czy aktorstwo – tu nie nastąpiła poprawa. Ale za pierwszorzędny pomysł.
Stallone zrobił z „Niezniszczalnych” wydarzenie towarzyskie. Przed kamerą spotkali...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta