Jak Raul został górnikiem
Odszedł do Schalke, bo chciał czuć się piłkarzem. W Realu był już tylko pomnikiem stojącym coraz bliżej wyjścia
Pod koniec lipca pomachał na pożegnanie pustym trybunom Santiago Bernabeu. Gdy na ten stadion przyjdzie kilkaset osób, to jakby nikogo nie było, a jego żegnało nie więcej niż pół tysiąca. Wiadomo, sezon urlopowy, klub kibiców nie zapraszał, bo to miała być przede wszystkim uroczystość dla kamer i fleszy. Ale jednak przykro, gdy tak odchodzi legenda, kapitan, który niewiele klubowych rekordów zostawił niepoprawionych. Kilkuset widzów jest na prezentacjach piłkarzy, których Real sprowadza jako zapchajdziury. A gdy kupuje gwiazdę, wita ją kilkudziesięciotysięczny tłum i na boisku staje specjalna scena.
Na Raula czekała dopiero na Arena auf Schalke. Tam szedł po niebieskim dywanie, witał go zapowiadacz walk bokserskich, a dwóch kibiców w górniczych kaskach dało mu bryłę węgla. Żeby pamiętał, że w jego nowym domu pracę ceni się bardziej niż błyskotki.
Wszystko, żeby grać
Będzie największą gwiazdą zaczynającego się pojutrze sezonu Bundesligi. Pierwszy w karierze mecz w innej lidze niż hiszpańska zagra w sobotę w Hamburgu przeciw HSV. Podpisał z Schalke kontrakt na dwa lata. Klub królewski zamienił na robotniczy, a wytworną dzielnicę Madrytu, gdzie miał za sąsiada m.in. Cristiano Ronaldo – na Düsseldorf. Najbardziej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta