Osiecka Soyki
Rozmowa: Stanisław Soyka o fascynacji poetką i płycie z jej tekstami „Tylko brać”
Rz: Od trzech dekad mieszka pan na Saskiej Kępie, gdzie żyła również Agnieszka Osiecka. Spotykaliście się?
Stanisław Soyka: Mówiliśmy sobie „dzień dobry”, zawsze byłem obdarzany wspaniałym uśmiechem. Nie takim „na cały regulator”, tylko z odcieniem tajemnicy. Pani Agnieszka była piękną kobietą. Spoglądałem na nią z zachwytem i męskim pożądaniem. Starałem się je ukryć, ale kobiety wiedzą więcej, niż chcemy im powiedzieć. Przyjaźniłem się też z Marylą Rodowicz i Magdą Umer, stąd wiem, że Osiecka darzyła mnie życzliwością. Uważała mnie chyba jednak za jazzmana, a nie kompozytora. Dlatego nigdy nie miałem okazji napisać muzyki do jej tekstów.
Mijaliście się i nie zamieniliście ani jednego słowa?
Ważkiego słowa. Krótkie wymiany życzliwości się zdarzały. Każdy jednak, kto przyjrzał się Agnieszce uważnie, musiał dostrzec, jak była skupiona na poezji. Widać było, że patrzy, rozmawia, ale jej umysł pracuje w innym, poetyckim wymiarze. Potwierdzają to znajomi, którzy siadywali z Osiecką w Cafe Saks. Wokół niej mogło się dziać Bóg wie co, a ona i tak pisała – czasami tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta