W poszukiwaniu przepaski Afrodyty
Używanie afrodyzjaków często nawet w czasach współczesnych jest mylnie rozumiane jako służące przede wszystkim rozpuście
W poszukiwaniu przepaski Afrodyty
Farmaceuci wymyślają coraz lepsze leki, a mimo to nie słabnie na całym świecie zainteresowanie afrodyzjakami. Giacomo Casanova na potencję zażywał w XVIII w. ostrygi i czekoladę, ale podobnie postępują też kochankowie końca XX stulecia: zażywają herbatki ziołowe i tajemne mikstury, które mają uwolnić od zahamowań i nadać miłości nowy blask. Afrodyzjaki stosowane są od tysięcy lat, ale tak samo długi jest spór, czy faktycznie odpędzają złe moce i pomagają odzyskać młodzieńczy wigor.
Na temat "wzmacniaczy miłości" krążą legendy i chyba w tym głównie, w aurze, jaka je otacza, zasadza się skuteczność ich działania. Zaginął wszelki ślad po najsłynniejszym i najbardziej opiewanym afrodyzjaku, za jaki uważano somę Ariów. Nikt już nie wie z jakiej rośliny sporządzano ten cudowny napój. Wielu uczonych próbowało go odtworzyć, ale bez powodzenia. Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem. Przepisów i recept na sporządzanie napojów miłości jest tak dużo, że niemal każdy może znaleźć coś dla siebie.
Rośliny miłości
Przykładem jest jeden z najsłynniejszych znanych afrodyzjaków, a zarazem budzący największy lęk, za jaki uchodzi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta