Realizm na dopalaczu
Polityka zagraniczna jest domeną działań i zdolności o różnym charakterze, podczas gdy my ćwiczymy się tylko w jednym – w politycznym boksie. Na polskiej prawicy siła rozumiana jest w sposób bardzo wąski, zredukowany do stanowczości i uporu w obstawaniu przy własnym punkcie widzenia.
Kilkadziesiąt lat temu Andrzej Kijowski napisał, że spór między idealistami a realistami w polskiej polityce wybucha średnio co dekadę. Rzeczywiście, gwałtowna niekiedy dyskusja o tym, czy polską politykę powinny budować idealistyczne czy realistyczne cele, towarzyszy Polakom nieprzerwanie od 200 lat z górą. Przy czym, z wyjątkiem dwudziestolecia międzywojennego, spór ten toczył się przede wszystkim w czasach, gdy nie mieliśmy własnego państwa i walczyliśmy o nie. Nurtowało nas pytanie: czy odzyskanie przez Polskę niepodległości jako cel nadrzędny uświęca wszelkie możliwe ofiary, czy też w imię przetrwania Polaków i polskości należy ograniczyć absolutyzm maksymalnych celów, takich jak całkowita niezależność i suwerenność?
Polityka hipokryzji
Ten spór miał ogromne znaczenie w okresie rozbiorów, także w czasach komunizmu, ale tak jak nie zniknął przecież po odzyskaniu niepodległości w 1918 r., tak jest również obecny dzisiaj, w III RP. Zasadniczo dotyczy tego, jak współcześnie definiujemy własne państwo i w jaki sposób umieszczamy je względem innych na mapie Europy i świata. Postawiłbym tezę, że w pierwszej dekadzie po 1989 r. polska polityka zagraniczna zachowywała jednoznaczny prymat nad polityką wewnętrzną, a także kierowała się odziedziczonymi po przeszłości założeniami tradycyjnego polskiego realizmu.
Obowiązywało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta