Polacy remontują Londyn
Bogaci Anglicy nie znoszą wpuszczać do domu białych angielskich fachowców. Ci goście są okropnie niegrzeczni. Wchodzą i zaczynają od „Wstaw wodę na herbatę, kochanieńka", a potem rozsiadają się na kanapie. To wnerwia bogatych. Wolą moich chłopaków. Siedzą cicho. Nie mówią po angielsku, więc są bardzo grzeczni.
Paweł ze swoją gęstą, siwą czupryną i w grubych okularach w czarnej oprawie nie wygląda na budowlańca. Nie mówi też jak budowlaniec. W przegrzanej kabinie swojej białej furgonetki rozprawia o komunizmie, literaturze, polityce i szachach, o tym wszystkim, co utracił w 1981 roku, kiedy jako dysydent został uchodźcą politycznym. Tęskni za tamtymi czasami, za swoją pierwszą pracą w budowlance.
– Wiesz, jak wtedy było? W latach osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych, kiedy zaczynałem, wasz malarz pokojowy był absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Wy kazaliście mu zrywać tapetę i trzy warstwy farby, a on zaczynał opowiadać o polskim minimalizmie. Wasz murarz był socjologiem i w czasie przerwy śniadaniowej robił wykład o Hayku.
Mówi miękko, z uczuciem.
– W tamtych czasach... Kiedy kończyliśmy i światło słoneczne wpadało przez okna... Pamiętam, że bardzo często rozmawialiśmy w różnych loftach. Sprzątając po robocie, odbywaliśmy mnóstwo fajnych rozmów. Anglicy, ha, myśleli pewnie, że dyskutujemy z takim zaangażowaniem o piłce nożnej.
Mężczyzna za kierownicą białej furgonetki to emigrant polityczny z lat osiemdziesiątych. Swoją karierę w branży budowlano-remontowej zaczynał jako malarz pokojowy w firmie prowadzonej przez drobnych irlandzkich kombinatorów. Paweł to jeden ze starych polskich imigrantów. Dziś krąży pracowicie między domami swoich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta