Manifest sceptycznego liberała
Jan Tokarski Żyjemy w rzeczywistości, która nie jest z gumy. Nie można zrobić z nią wszystkiego. Istnieją pewne mechanizmy ekonomiczne, zjawiska cywilizacyjne i fakty polityczne, na które nie mamy zbyt wielkiego wpływu. Brak pokory wobec złożoności rzeczy jest główną przyczyną kryzysu liberalizmu, który dziś obserwujemy.
Na łamach „Plusa Minusa" (wydanie z 27 stycznia 2018 r.) prof. Andrzej Szahaj ogłosił samobójstwo liberalizmu. Niesłusznie i przedwcześnie. Niesłusznie, bo krytykując postawę niektórych liberałów, skupił się na jednym tylko, najszerzej omówionym i bliskim banału aspekcie kryzysu myśli liberalnej. Przedwcześnie, bo (parafrazując Marka Twaina) za takie właśnie należy uznać doniesienia o zgonie liberalizmu. Wyczerpaniu uległy tylko niektóre z obecnych w nim nurtów. Które? Przyjrzyjmy się temu nieco dokładniej.
Jak to często w historii bywa, ziarno kryzysu zostało zasiane w chwili triumfu: w roku 1989. Koniec zimnej wojny wielu postępowych liberałów przywitało jako spełnienie dziejów – ostatni gest historii, którym naraz wieńczyła i unieważniała samą siebie. W perspektywie gospodarczej wolny rynek wygrał wszak z centralnym planowaniem. W kulturze indywidualizm zwyciężył kolektywizm. W polityce demokracja liberalna pokonała komunizm – ostatnią (jak chciano wierzyć) nowoczesną tyranię.
Poglądy te nie zawsze wyznawano łącznie. Funkcjonując równolegle, wytworzyły jednak wspólną wrażliwość, która stała się w ramach liberalizmu dominująca. Tak liberalizm stał się prometeizmem, i to prometeizmem ziszczonym. Wiedzą radosną o tym, że wszystkie fundamentalne zagadnienia polityki znalazły swoje rozwiązanie. O nic nie trzeba już więc walczyć,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta