Klasyka kontra pop
W „Turandot” Mariusza Trelińskiego na scenie brakuje tylko Lady Gagi
Jeśli ktoś nigdy nie zetknął się z „Turandot", w Operze Narodowej po pierwszym akcie nie będzie wiedział, co ogląda. A ci, którzy znają dzieło Giacomo Pucciniego, są zdezorientowani. Nie ma chińskiej księżniczki, pałaców, orientalnej baśni i miłosnego melodramatu.
W obszernej rozmowie zamieszczonej w programie do przedstawienia Mariusz Treliński wyjaśnia, że stworzył opowieść psychoanalityczną. Oto objaw choroby sztuki współczesnej: trzeba najpierw zagłębić się w komentarz twórcy, by zrozumieć dzieło. Ze sztuk wizualnych przechodzi do teatru, filmu i, jak się okazuje, również do opery.
Musicalowy kicz
Czy zresztą pierwsze sceny warszawskiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta