Gdzie natura zmaga się z historią
Wydarte dżungli i odnowione po niszczycielskiej działalności Czerwonych Khmerów majestatyczne kamienne świątynie Angkoru przeżywają dziś najazd turystów, a cenne rzeźby padają łupem złodziei
Przez gąszcz bujnej tropikalnej roślinności z trudem przedzierają się promienie słoneczne. Gigantyczne korzenie oplatają mury, konary wdzierają się między omszałe bloki skalne. Natura próbuje pokonać ludzkie dzieła, wrasta w każdą wolną przestrzeń, pnie się po budowlach i otacza je gałęziami niczym ośmiornica mackami.
Taki obraz zobaczył francuski podróżnik Henri Mouhot, kiedy w 1861 r. skuszony opowieściami o tajemniczych khmerskich świątyniach, ryzykując życie, wypuścił się w głąb Indochin, do dżungli opanowanej przez dzikie zwierzęta. Odkrył tam zabytki Angkoru – średniowiecznego królestwa obejmującego obszar dzisiejszej Kambodży oraz część terenów należących teraz do Laosu, Tajlandii i Wietnamu. O jego zdumiewających budowlach już w XVII w. donosili portugalscy misjonarze, jednak opowieściom tym nikt nie dawał wiary. Popularność Angkoru rozpoczęła się dopiero od wyprawy Mouhota.
Dziś do Angkoru można łatwo się dostać. Komfortowy sypialny autobus z miejscami leżącymi przedziera się przez błotniste uliczki i parkuje na niedużym podwórzu. – Jesteśmy na dworcu w Siem Reap – szykowna konduktorka budzi pasażerów.
Siem Reap jest typowym azjatyckim centrum ruchu turystycznego. Setki hoteli – od odrapanych ruder dla podróżników z plecakami po luksusowe ośrodki spa dla zamożnych. Bazary sąsiadują z eleganckimi sklepami z jedwabiem, a restauracje z rozwalającymi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta