Krasiwa, wieliczestwienna, umna
Komuniści mogli być zadowoleni z postawy takiej towarzyszki drogi, jaką była Zofia Nałkowska.
Mieli z niej pożytek
Czterdzieści lat temu Hanna Kirchner, wydając z rękopisu „Dzienniki" Zofii Nałkowskiej i opatrując je genialnymi przypisami, które same w sobie stworzyły – jak to określił Jan Kott – słownik biograficzny współczesnej inteligencji polskiej, odkryła autorkę „Granicy" na nowo.
Teraz, publikując długo oczekiwaną „Nałkowską albo życie pisane" (W.A.B., Warszawa 2011), ogromną rozmiarami biografię pisarki (będącą zarazem monografią jej twórczości), postanowiła – jak się zdaje – unieśmiertelnić ją. Okazało się to niewykonalne.
Nałkowska jest czytana dzięki „Granicy" na liście lektur szkolnych i wartościom wpisanym w „Medaliony", w których sprawców zbrodni wojennych nie nazywało się jeszcze nazistami, lecz Niemcami, no i „Dziennikom", po których przeczytaniu nawet niechętny pisarce Miłosz orzekł, że to w nich dopiero się zrealizowała (wcześniej pisał, że powieści tej precieuse – fr. wykwintnisi – „mają to do siebie, że mdli po przeczytaniu jednej strony").
Z kolei Gustaw Herling-Grudziński wyliczał: „Nałkowska napisała »męskie« »Medaliony«,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta