Stanów Zjednoczonych Europy nie będzie
Gdyby euro upadło, a państwa wróciły do swoich walut, nie musiałoby to oznaczać katastrofy w sensie ekonomicznym. Na pewno byłby to jednak śmiertelny cios dla projektu Unii Europejskiej jako politycznej potęgi – twierdzi amerykański politolog
Jesteśmy w rozstrzygającym momencie, który zadecyduje, czy Europa przetrwa kryzys i wynurzy się z niego jako potęga silniejsza niż kiedykolwiek, czy pogrąży się w marazmie i straci znaczenie jako siła polityczna.
Gdybym miał przewidywać, jaki obrót przyjmą zdarzenia, postawiłbym na tę pierwszą opcję. Nie stawiałbym jednak tej prognozy z wielką pewnością. Europejski projekt jest obecnie tak kruchy jak nigdy wcześniej. Problemem jest oczywiście kryzys gospodarczy, ale znacznie poważniejszym i głębszym problemem jest to, co nazywam renacjonalizacją polityki. Powiększa się przepaść między coraz bardziej naglącymi potrzebami wspólnotowych działań i instytucji a europejską polityką, która z każdym dniem staje się coraz bardziej narodowa, a mniej europejska.
Za duża, żeby upaść
Jedyną drogą dla Europy – i jedynym sposobem na to, aby wyszła ona z kryzysu silna – jest, moim zdaniem, głębsza integracja. Tylko czy jest to możliwe? Czy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta