Tęsknimy za Hrabalem
Czeski pisarz Jaroslav Rudiš opowiada o fascynacji samobójcami, strachu przed wojną i o zwariowanym komiksie
Pokazuje pan świat z humorem i dystansem, co zawsze było znakiem rozpoznawczym czeskiej literatury. Czuje się pan kontynuatorem klasyków?
Jaroslav Rudiš: U nas nie da się pisać bez wpływu chociażby Hrabala. Ja też podobnie jak on składam powieści z krótkich anegdot na wzór mozaiki. Czechy to mały kraj zamknięty w kotlinie – przerażają nas nawet niewielkie odległości. Przejazd z Pragi do Brna to poważna wyprawa, na którą trzeba się zaopatrzyć w dużo kotletów i piwa. W literaturze nie wymyślamy wielkich opowieści, konstruujemy całość z epizodycznych historii.
Nie korciło pana, żeby zbuntować się wobec tradycji?
Chybabym nie potrafił. Pisarze z mojego pokolenia wracają do Hrabala, Kundery i Škvorecký'ego, którzy współtworzyli złoty wiek czeskiej kultury w latach 60. Późniejsze dekady były okresem duchowej pustki.
Pana bohaterowie to często postacie komiczne, które jednak cierpią na melancholię. Czy w ten sposób...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta