Miłość i nienawiść do Forsyte’ów
John Galsworthy w "Sadze rodziny Forsyte'ów" wykreował postaci żyjące własnym życiem. W serialu aluzyjny sposób opowiadania został zastąpiony emocjami typowymi dla popkultury
Nie wiem, czy tylko mnie ogarnęło wzruszenie, kiedy zobaczyłem w księgarni i natychmiast nabyłem nowe wydanie „Sagi rodu Forsyte'ów" George'a Galsworthy'ego w pięknej, twardej brązowej oprawie. Chyba jednak nie tylko mnie, skoro wydawnictwo Videograf II z Katowic zdecydowało się na to wznowienie w dobie narastających trudności tego rynku przyciskanego choćby VAT na książki.
Dla Polaków mojego pokolenia pierwsze skojarzenie z Forsyte'ami to ulice Warszawy pustoszejące u schyłku lat 60. podczas emisji kolejnych odcinków czarno-białego jeszcze serialu BBC będącego dość wierną adaptacją powieści – na dokładkę ze wspaniałym dubbingiem, który mam nadzieję nie zaginął (tak jak dubbing serialu „Ja, Klaudiusz"). Nie wiem, czego Polacy szukali w tych nieco teatralnych scenkach z życia brytyjskiego mieszczaństwa. Ciekawej historii? Romansowej emocji? Świata odmiennego niż ich własny, szary i smutny?
Rodzina jak puzzle
Śledzenie upływu czasu to skąd-inąd jedno z najwspanialszych przeżyć czytelników i widzów. Nawet dziś, gdy tak chętnie zaleca się autorom książek i filmowych scenariuszy upraszczanie wszystkiego, nieprzeciążanie odbiorców masą nazwisk i faktów. Wypatrywanie linii genealogicznych łączących tego z tym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta