Siekiera, motyka, bimber, szklanka
Wznowiona powieść Stefana Kisielewskiego „Miałem tylko jedno życie” przypomina o roli wódki w okupacyjnej rzeczywistości. To temat delikatny, ale i wart opisu
Kto nie znał okupacyjnej Warszawy, ten nie wie, jakie dziwne i różne trafiały się tam lokale. W ogóle sytuacja tego miasta w czasie wojny stanowiła chyba coś wyjątkowego na całym świecie. Choćby to, że wszyscy od rana pili bimber. Sprzedawano go po prostu na ulicach. W kioskach z wodą sodową, w sklepikach z tekstyliami w Halach, wszędzie. Patrole niemieckie krążyły po mieście. Niemcy nie tylko wiedzieli o tym powszechnym piciu, ale sami również brali w nim udział. Zabić człowieka to dla nich drobnostka, za to pili jak my. Zostawiali leżącego na ulicy trupa i beztrosko szli na wódkę, właściwie na bimber. Zupełnie dziwne rzeczy".
Ten fragment z powieści „Miałem tylko jedno życie" to próbka niesamowitego dzieła Kisiela o człowieku, który równolegle do pracy w konspiracji, z miłości do piwa, dostępnego tylko w jednym z nielicznych lokali – wpędza się w ponurą aferę obyczajową, by w końcu ulec samozagładzie. Powieść Kisielewskiego to dobry punkt wyjścia w podróż po różnych piętrach okupacyjnego alkoholowego mikrokosmosu.
Lekarstwo na strach
Pierwszą rzeczą, której musieli nauczyć się mieszkańcy okupowanej przez Niemców i Sowietów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta