Poseł do posła: chcesz w ryj?
Język (Nie)Parlamentarny | Zakrzykują, drwią, obrażają – na sali sejmowej nie zawsze panują dobre obyczaje
– Pan się myli, nigdy tego zawodu nie uprawiałam – odpowiedziała premier Margaret Thatcher, gdy w brytyjskim parlamencie poseł opozycji krzyknął do niej „Ty k...".
Tak wulgarnych okrzyków w polskim Sejmie się nie słyszy, choć posłowie nie przebierają w słowach. Jak w piątek, gdy podczas debaty nad podniesieniem wieku emerytalnego z ław PiS na Donalda Tuska krzyczano „kłamca, kłamca". Często bywa jednak gorzej.
Stenogram prawdy nie powie
Najgłośniejsze okrzyki, te, które „zbierze" mikrofon, trafiają do sejmowych stenogramów. Zaznaczane są nawiasami. Stenografowie nie zawsze potrafią przypisać okrzyki konkretnym osobom. Wtedy zamiast autora piszą „głos z sali". W ten sposób do historii nie trafiają najgłośniejsi posłowie zasiadający w ostatnich rzędach. A to oni najczęściej krzykiem próbują zaznaczyć swoją obecność.
W ten sposób trudno się dowiedzieć o wielu interakcjach, jakie mają miejsce na sali plenarnej Sejmu.
Opinia publiczna dowiedziała się o „naćpanej hołocie", czyli określeniu Leszka Millera pod adresem Klubu Ruchu Palikota, ale nie o okolicznościach temu towarzyszących. Wydarzenie miało miejsce w czasie debaty nad kierunkami polityki zagranicznej. Sejm raczej spokojnie przysłuchiwał się wystąpieniom klubowym kolejnych partii. Miller, jako przedstawiciel przedostatniego klubu, musiał czekać na swoją...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta