Imperium Padre Witolda
W Gruzji Caritas kierowany przez polskiego księdza ojca Witolda Szulczyńskiego stał się prawdziwym imperium charytatywno-biznesowym
Gdy ksiądz Witold Szulczyński wchodzi do pomieszczenia, w którym w dzień spędzają wolny czas opiekunowie z domu dziecka, robi się harmider. Dzieci małe i duże biegną do mężczyzny w jasnym swetrze, przytulają się, śmiejąc się z radości – padre Witold przyszedł! – wołają po rosyjsku. Z boku, uśmiechnięte, stoją dwie zakonnice. Bo to sierociniec Caritasu i choć dzieci to głównie prawosławni Gruzini, opiekują się nimi katolicy.
Padre Witold zna wszystkich swych podopiecznych. Może opowiedzieć historię każdego z nich, która mogłaby zapełnić jedną czy dwie strony „Rzeczpospolitej". Nie są to opowieści miłe. Jeden z chłopców ma ojca schizofrenika, a matka wyjechała do Turcji; mieszka tu od sześciu lat. Dziewczynka: ojciec zmarł po zawale, matka jest chora psychicznie. Inny chłopiec: ojciec gdzieś zaginął, matka zmarła, dzieci żebrały i kradły na ulicy. Każda opowieść to jakaś indywidualna tragedia dziecka, które nie ma normalnej rodziny, które często bywało głodne, samotne, smutne, nieszczęśliwe. Teraz, choć nie doszło do jakiegoś cudownego odbudowania ich rodzin, dzieci nie są już ani głodne, ani samotne, ani smutne, ani też nieszczęśliwe. Znalazły miejsce, które jest dla nich ratunkiem: sierociniec Caritasu.
Katolicki sierociniec
To katolicki dom dziecka, co widać choćby po fotografiach i rysunkach, umieszczonych na korytarzach i w salach. Ale i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta