Irlandzki śpiew i duma
Czekali na taką okazję dziesięć lat, byli spragnieni zabawy, a Polska leży blisko Irlandii, więc zrobili inwazję
Cele do ataku były znane od dawna: stadiony i okolice stref kibica w Poznaniu i Gdańsku, choć podjazdy wypuścili też w inne rejony. Tam, gdzie się pojawili, momentalnie robiło się zielono.
Pokolorowali na chwilę Bydgoszcz, w której mieszkali, ożywili Warszawę, dotarli też do Krakowa i Wrocławia. Każdy by sobie życzył takiego najazdu: śmiechu, śpiewu i koloru. Dzięki nim strefy kibica tętniły życiem, a zachowywali się bardzo dobrze, może tylko trochę głośno.
Polacy powinni ich zrozumieć lepiej niż ktokolwiek inny. Chłopcy w zielonych koszulkach, jak mówią i śpiewają na każdym kroku o swoich piłkarzach, ostatnio nie mieli najlepszej passy. Grali w Korei Płd. i Japonii dziesięć lat temu, gdzie kibicom trudno było dotrzeć, a potem słuch o nich zaginął.
– Dla naszego pokolenia to pierwsza okazja, żeby kibicować na wielkim turnieju, bo dziesięć lat temu byliśmy zbyt mali – mówi Stephen Farrell z Dublina, który spędził w Polsce kilka dni. Muszą nacieszyć się za wszystkie czasy, bo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta